poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Najtrudniejszy pierwszy (k)rok ;)


Moje dziecko skończyło rok. Kiedy to się stało, nie wiem. Przecież dopiero co wychodziłam ze szpitala, zaryczana, zasmarkana, z milionem obaw. Jak to się zająć takim maluszkiem? Jak go trzymać? Jak przewinąć?
Teraz nie zastanawiam się jak prawidłowo go podnieść, a dlaczego on jest taki ciężki.
Nie zastanawiam się ile minut w nocy uda mi się zdrzemnąć, bo przesypiam całe (prawie).
Nie mogę już  z niecierpliwością czekać na wszystko, pierwszy krok, obrót, ząb, uśmiech. Widzę cztery zęby przy codziennym uśmiechu, chwiejne kroki pijanego zająca stają się coraz pewniejsze, a i kołowrot z niego niezły. Zostało jeszcze pierwsze słowo. Ale czy "mamamamama" to już właściwie nie ta "mama", na którą tak czekam?
Cieszę się, że mi się udało. Ale jednocześnie jest mi przykro. Bo czas ucieka przez palce, wszystko się dzieje za szybko. Mimo strachu, zmęczenia, płaczu - to był najpiękniejszy rok w moim życiu.


Najpiękniejsze jest jednak to, że udaje mi się pogodzić bycie mamą na pełen etat z moimi pasjami. Właściwie to poświęcam im o wiele więcej czasu niż przedtem. Od kiedy urodził się Piotrek przebiegłam już prawie 1000 kilometrów. Zaliczyłam pierwszy rok studiów, rozpoczynając przy okazji naukę nowego języka. Nawet udało mi się przeczytać kilka książek. Wystartować w kilku biegach masowych. Podjęłam też decyzję o starcie w maratonie. Dziecko nie jest ograniczeniem dla moich marzeń, jest raczej motorem napędowym do działania.



Piotrek też już jest zapisany na swój pierwszy start w zawodach :) Zadebiutuje 14 sierpnia w I Zaniemyskich Biegach Dziecięcych. Kiedy wysyłałam zgłoszenie, nie potrafił jeszcze stawiać samodzielnych kroków (za to za rękę cisnął jak dzika kuna :D). Okazało się jednak, że jego pierwszy krok może i nie był taki trudny (za to długo wyczekiwany), roczku nie przechodził, za to podczas imprezy urodzinowej uraczył wszystkich gości wyborowym sprintem. Po prostu potrzebował widowni na swoją wielką chwilę.

8 komentarzy:

  1. słodki śmieszek który na pewno jednym spojrzeniem wszystkie trudny wynagradza:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Radosny maluszek, a dzięki niemu radosna mama :)
    Wszystkiego najlepszego z okazji pierwszych urodzin!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas leci szybko, zanim się obejrzysz minie kolejny rok ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój synek jest przekochany, a ja jest pod wrażeniem, że tak wspaniale udaje Ci się godzić macierzyństwo z realizowaniem swoich pasji i zamierzeń. To jest dla mnie pocieszające, bo dookoła wciąż słyszę jak to strasznie nie będę miała na nic czasu, gdy już będę matką i ogólnie, że wszystko nagle się zmieni (oczywiście na gorsze). Przywracasz mi wiarę w to, że można być szczęśliwą matką i jednocześnie wciąż rozwijać swoje pasje i zainteresowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po części zasługa taty i babci, bo pomagają ile mogą :) Jednak uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Niektóre mamy same zamykają się w 4 ścianach, bo bez dziecka ani rusz. Ja nigdy nie miałam z tym problemu, 5 tygodni po porodzie pojechałam na wieczór panieński. Tęskniłam owszem, było mi przykro, ale nie wydzwaniałam co 5 minut do męża. Zawsze powtarzam, że dziecko ma mamę i tatę, a nie mamę 23/24 a tatę 1/24.

      Usuń
  5. Masz słodkiego i bardzo radosnego synka. Pozdrawiam jusinx.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecudny ten synek! a czas leci szybko. Nim się obejrzysz, będzie komunia, a potem 18 :p życzę samych sukcesów!
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń